Witam na stronie znakomitego samolotu rozpoznawczo bombowego PZL.23 Karaś!!!

środa, 8 września 2010

9 Września



Ciągle broniące się polskie punkty oporu (Wizna, Warszawa, Hel, Modlin i inne) zaskoczyły Niemców, którzy spodziewali się łatwiejszej konfrontacji. Z tego względu wróg musiał się przegrupować.
Na północy przystąpiono do ostatecznego uderzenia na fortyfikacje obok Wizny. Na południu niemieckie dywizje ruszyły do odcięcia polskich wojsk od ewentualnej drogi ucieczki do Rumunii, forsując San i zmierzając w kierunku Lwowa.
            Aż do tego dnia Niemcy nie zbombardowali żadnego ważniejszego lotniska z polskimi bombowcami (z wyjątkiem Małaszewicz i Butlerowa).


           
 21 i 22 eskadra (II dywizjon):
            Od rana Karasie wykonywały loty rozpoznawcze w rejonie (Kutno- Łowicz- Rawa Mazowiecka) oraz (Radom- Końskie). Drogi były już zatłoczone wręcz niemieckimi wojskami, piechotą, czołgami i artylerią. Wykryto liczne oddziały w Odrzywole.     
            Później rozpoznano wojska w rejonie Warszawy i Siedlec. Wszystkie raporty zostały przekazane do Warszawy i Brześcia. Były one bardzo ważne, szykowała się bitwa nad Bzurą!
Tego dnia pada rozkaz przekazania Karasi II dywizjonu do VI dywizjonu. W ramach rekompensaty II dywizjon miał dostać nowe maszyny z Rumunii. Jak się stało w rzeczywistości, wiemy wszyscy…


64 i 65 eskadra (VI dywizjon):
            Zadaniem na ten dzień dla VI dywizjonu było przeniesienie się na lotnisko Franopol oraz rozpoznania i bombardowanie niemieckich oddziałów. Dowódca rozkazał natychmiastowe przeniesienie na nowe lotnisko.
            Karasie wyruszyły na rozpoznania i na ataki celów. Jeden z Karasi przeszukiwał terenu Bugu, gdzie miała miejsce niemiecka przeprawa. Inny Karaś wykonał rozpoznanie w rejonie (Pułtusk- Mława). Po tych zadaniach oba Karasie zaatakowała niemieckie kolumny pod Wyszkowem. Dopiero wtedy poleciały na nowe lotnisko.
            Przenoszenie się sztabów i dywizjonów owocowało coraz większym zamieszaniem i bałaganem organizacyjnym. Do VI dywizjonu nie dotarły rozkazy o przejęciu maszyn z II dywizjonu, ani rozkazu o przekazaniu części personelu do 55 eskadry. Dowództwo naczelnego Wodza znajdowało się już wtedy w Brześciu, tam też udał się dowódca VI dywizjonu w celu „wyprostowania” rozkazów.


Armie Kraków i Lublin, 24 eskadra:
            Eskadra przeniosła się na nowe lotnisko Łuszczów, koło Lublina.


Armia Karpaty, 31 eskadra:           
            Przeprowadzono 2 loty rozpoznawcze.


Armia Łódź, 32 eskadra:
            Tego dnia stracono Karasia, który wykonywał zadanie przekazania rozkazów do Brześcia. Zaatakował go niemiecki myśliwiec dwusilnikowy Bf110. Zginęła cala załoga.
Armia Poznań, 34 eskadra:
            Karaś, w eskorcie aż sześciu P.11c (rzadkość w taj kapanii!) wykonał lot rozpoznawczy przedpola dla wojsk gen. Kutrzeby. Przygotowywano właśnie atak pod Bzurą.


Armia Modlin, 41 eskadra:
            Wykonano dwa loty rozpoznawcze, bez strat własnych.


Armia Pomorze, 42 eskadra:
            Po zbombardowaniu lotniska przez wroga w dniu poprzednim jednostka przystąpiła do przegrupowania się na nowe miejsce, do Franopola.

Grupa operacyjna „Narew”, 51 eskadra:
            Rankiem jednostka przybyła na nowe lotnisko do Rogowa, ale już po południu została przeniesiona do Małaszewicz. Tam spotkało ja silne bombardowanie, ale pomimo dużej ilości zrzuconych bomb nie było strat w maszynach.


55 eskadra:
            Rankiem Karaś podczas rozpoznania terenu w rejonie Kałuszyna napotkał na swojej drodze dwa Me109. Walka wydawała się być z góry przesądzoną, jednak Karasie szybko się uczyły: po raz kolejny rzucenie samolotu „na łeb” i wyrównanie tuż nad ziemią, a następnie lot „na żmijkę” plus ostry ostrzał tylnego strzelca dało efekt. Messery kombinowały ile mogły, ale po pewnym czasie odpuściły. Postrzelany samolot dotarł bezpiecznie na swoje lotnisko.
            Tego dnia bombardowano dotkliwie okolice lotniska 55 eskadry, ale samego lotniska żadna bomba nie dotknęła.
            Później wysłano klucz trzech karasi na atak kolumny pancernej w rejonie Sokołowa Podlaskiego. Pomimo bardzo silnej obrony PLA atak na wroga się powiódł. U jednego z Karasi trzy bomby nie oderwały się i maszyna z odbezpieczonymi ładunkami musiała wylądować tak, by nie zbombardować własnego lotniska. Na szczęście udało się!
            Oczywiście bomby nie mogły się zmarnować, zaraz potem Karasie poleciały ponowić atak. Tym razem bomby znalazły swoje przeznaczenie na wrogich czołgach.
            Po południu ponownie zbombardowano lotnisko 55 eskadry, ale pomimo non stop latających szwabskich samolotów rozpoznawczych nie wykryto samego lotniska i to bombardowanie skończyło się na pożarach w pobliskich miejscowościach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz